Wilhelm Sasnal w Anton Kern Gallery
Wojtek NYC/Mam przyjemność zaprezentować relację z najnowszej nowojorskiej wystawy Wilhelma Sasnala pióra Wojtka NYC, etatowego już chyba korespondenta polskich blogów. Smacznego.
Otwarcie wystawy Wilhelma Sasnala w Anton Kern Gallery, 8 marca 2007
Otwarcie wystawy zaczęło sie o osiemnastej. Wilhelma jeszcze nie ma w galerii, za to Anton Kern jest wszędzie. Wita sie z przybywającymi i pamięta mnie z targów Armory Show. Na ścianach jego ogromnej galerii na dwudziestej ulicy Manhattanu (pewnie przerobionej przed laty z warsztatu naprawy samochodów) wisi 13 prac Sasnala (dwa plakaty na papierze i 11 obrazów olejnych).
Z tylu galerii, ukryty za czarną kotarą, terkocze stary projektor filmowy, wyświetlając 16-milimetrowy, niemy, czarno-biały, jedenastominutowy film. To punkt centralny wystawy, ale jest tak dobrze ukryty, że większość gości chyba nie zdaje sobie sprawy z jego wagi. To polski film fabularny z lat sześćdzieisątych z Emilem Karewiczem w roli głównej, a opowiadający o tragicznym, autentycznym przypadku kradzieży alkoholu metylowego z cysterny kolejowej, rozlania go do butelek i pokątnej sprzedaży. Wielu mężczyzn zmarło po spożyciu trucizny, wielu oślepło. Ten film natchnął Wilhelma do stworzenia serii obrazów o wzroku, o refleksji nad tym że w ogóle widzimy (lub nie), a także o alkoholu jako narkotyku, jego efektach na społeczeństwo i na artystę. Wilhelm zmodyfikował oryginał filmowy, dodając specjalne efekty, które przypominają zaćmę odbierającą wzrok. Film ma napisy angielskie, więc sprawa jest jasna dla wszystkich. Tytuł: Let Me Tell You a Film. W wolnym tłumaczeniu – Opowiem Ci Film.
Anton Kern dumnie mówi, że to już trzecia indywidualna wystawa Sasnala w jego galerii. Zaczął pokazywać prace Wilhelma, kiedy artysta był dużo mniej znany. Na pytanie czy jako galerzysta szczególnie interesuje się sceną polską, Anton zaprzecza. Pochodzenie artysty go absolutnie nie interesuje; interesuje go sam artysta. Talent może objawić sie wszędzie, w Polsce, Chinach, czy Indiach. Teoria szkół malarskich (np. Leipzig School, et cetera) to dla Antona marketingowy nonsens.
W czasie mojej rozmowy z Antonem do galerii wchodzi Sasnal. Jest oblegany, ale chętnie zgadza sie na chwile rozmowy. Jest wyluzowany i bardzo miły. Wyjaśnia, że na tej wystawie nie chodziło mu o proste komentarze na temat efektu alkoholu na społeczeństwo, ale raczej o skomplikowaną współgrę obrazów filmowych, obrazów malowanych, i wydarzeń polityczno – społecznych, dawniej i dzisiaj. Sasnal jest zainteresowany malowaniem „w odmiennym stanie”, np. na kacu. Chce, aby jego obrazy pokazywały to, czego nie można wytłumaczyć słowami. Alkohol to tylko metafora, klucz używany przez artystę do otwarcia drzwi historii i pamięci.
Wychodzę z otwarcia pod wrażeniem, że sztuka Sasnala ewoluuje i jest bardzo świeża.
Sasnal jest niezwykle wrażliwym artystą, wkładającym w swoje obrazy ogromny ładunek emocjonalny. Jego instalacja to zaproszenie do dyskusji i refleksji, wzbogacające tych, którzy są gotowi je przyjąć.
Wojtek NYC, Nowy Jork
Komentarze (44)
A może jakieś inne używki też WS mógłby spróbować? Tak jak Witkacy?
Osobiście jestem przeciwnikiem tworzenia i odbierania sztuki pod wpływem środków odurzających. Po wypaleniu takiego skręta wszystko przecież wygląda super! :) Na trzeźwo, to już niestety nie...
piątek, 09 marzec, 2007
może popełniam świętokradztwo, ale muszę powiedzieć, że obrazy zaprezentowane powyżej zą ZŁE :(
piątek, 09 marzec, 2007
zle obrazy
dobre obrazy
zle obrazy
a moze dobre
zachwytow nad sasnalem nie ma konca
tylko nie wiem o co chodzi
malarstwo takie tworzyl warhol
prosze powiedziec ile lat temu?
kto pierwszy?
warhola marastwo jest mądre to pewne, no i mocno konceptualne patrz nowoczesne dzis rowniez
filmy tez robił
i to jakie
jak wazne dla sztuki
rysunki tuszem oraz okladki z liternictwem pierwszej klasy to są świetne ale klasyka gatunku R.Pettibona
okladke sonicow sasnal zna swietnie
wiec pytam krytykanta
nad czym tyle zachwytu?
bo nie tylko ja sam nie wiem
w arteonie sporo o malarstwie i wspolczesnosci?
to gdzie w ktorym miejscu sasnal jest wspolczesny?
modny tak, bo moda jak w latach osiemdz na malarstwo figuratywne ale to tylko moda, ktora zaraz minie
i co dalej?
piątek, 09 marzec, 2007
I tutaj wracamy do pola nr 1. zwanego "wszystko juz bylo".
Gramy dalej?
piątek, 09 marzec, 2007
sasnale bardzo różnorodne=Wilhelm poszukuje i sie rozwija, dobrze to, ale to bardzo dobrze.
Najfajniejsze moim zdaniem: reprodukcja nr 2 licząc od góry, oraz przedostatnia
sobota, 10 marzec, 2007
doskonała metafizyka.
sobota, 10 marzec, 2007
i nie zapominajmy dodać: "wybitna transcendentalność".
;)
sobota, 10 marzec, 2007
Przepraszam, czy tu mnie zbiją jak powiem coś niepoprawnego politycznie? ;) Jestem Tu nowy... bidulek, ale... ;) Przyznam, że film to jest to... film... i niewiele więcej, bo wybaczcie ale zauważanie podobieństw m.in. zawężenia widzenia pod wpływem używki i wymalowanie tego tak dosłownie jak w jednej z prac, nie zachwyca mnie wcale, podobnie jak i inne doświadczenia malarskie, które jakoś takoś widzą mi się tylko komentarzem do filmu(mimo różnicy skali). Znam to z wielu wystaw, zwłaszcza ostatnio studenckich, obrazy na ścianie mają jakoś wiązać się z rerformance albo heppeningiem, filmem video lub animacją, a różnica jest taka, że komentarz Pana Sasnala trafia pod film, i na odwrót, a studentom to zazwyczaj nie wychodzi(mniejsze panowanie nad tym co się chce powiedzieć w klasycznym malarstwie, większe jeśli chodzi o nowe media)... nic nowego, też że ktoś mówi jak się czuje człwoeik po wypitku, czy innych używkach, ewentualnie po chorobie np., czy z powodu jakiegoś innego cierpienia... zwłaszcza że zazwyczaj nie jest to mowa o swoim doświadczeniu, w przeżywaniu tego co się robi i dlaczego, choćby na pograniczu świadomości(Van Gogh, Pollock, Bacon) tylko jakieś próby uogólniania, intelektualizowania przeżycia, na dodatek każdy obraz z innej bajki. Sasnal wygrywa moim zdaniem tylko na tym, że jest inteligentny i łączy to z nowym medium, oraz odpowiednio aranżuje, nawet w tym sensie jaki zauważył Pan Krytykant, że film był z boku... niby nieważny... że niby to właśnie obrazy dają co można z całego konceptu, Pan Krytykant się na to nie nabrał... Ale zaraz mi się oberwie, zapewne od niego też ;)
sobota, 10 marzec, 2007
Wszystkim malarzom życzę wszystkiego dobrego oraz małych wesołych chmurek.
:)
http://www.youtube.com/watch?v=u-nNknvGp6I&mode=related&search=
niedziela, 11 marzec, 2007
"Malarstwo , najlepsze na nerwy lekarstwo" ale nie wiem czy to Sasnalowi dobrze robi. Bardzo lubiłem jego obrazy ale te wyjątkowo wskazają na stan podtrucia i niezdrowia. Mało mają poweru i naprawdę kojażą się z kacem i to dość nieprzyjemnym.
niedziela, 11 marzec, 2007
najfajniejsze w tym wszytkim jest to, że Sasnal komentarze j.w., to ma w dupie.
niedziela, 11 marzec, 2007
Przecież tu nie chodzi o Sasnala tylko o obrazy
niedziela, 11 marzec, 2007
mylisz sie, teraz chodzi wylacznie o Sasnala, tak jest z artystami, ktorzy maja pewna swiatowa renome i dobrze sie sprzedaja, wiadomo, ze sztuka ich zawsze bedzie na okreslonym poziomie,wiec sila rzeczy ich produkcje nie beda zle, reszta to tylko medialna otoczka.
niedziela, 11 marzec, 2007
najważniejsza jest nonszalancja i poczucie wyjątkowości. samoświadomość i indywidualizm. to wszystko i coś więcej ma Sasnal, który przekłada swoją złożoną osobowość na te i inne prace.
niedziela, 11 marzec, 2007
Jednym słowem W.S. będzie zawsze dobrym malarzem, bez względu na to czy W.S. jest dobrym malarzem.
niedziela, 11 marzec, 2007
Hockney też był swego czasu uznawanym za nowatorskiego i interesującego twórcę, dorobił się w końcu uznania takiego, że teraz jakoś tak jedna trzecia studentów maluje albo ma okresy malowwania a - la Hockney... zawsze się dobrze sprzedawał, był w światowych rankingach itp., jego malarstwo, jego zauważanie, fotograficzne skojażenia są w większości upraszczających form malarstwa... za to to, co teraz robi, to wybaczcie... nie, nawet nie będę się wypowiadał... no chyba że tak, iż każdy średnio nauczony i średnio utalentowany artysta mógłby takie rzeczy(pejzażyki) robić... co innego że nie mógłby sprzedać... za takie kwoty... oczywiście też można odpisać, że to tekst tak pisany bo chodzi o sławnego malarza, a nie o to co robi... Czego Sasnalowi nie życzę, ale wykazuję pewnien mechanizm retoryki na tak... bo jak ma sukces, to już musi być dobry i kto krytykuje to albo nie wie i nie rozumie, albo złośliwy...
niedziela, 11 marzec, 2007
warsztat to nie wszystko. inteligencja w znacznym stopniu. irracjonalność w największym.
niedziela, 11 marzec, 2007
Byle nie w tym rozumieniu, w którym warsztat leży odłogiem, inteligerncja zaś służy temu, by jako tako malując, inteligentnie udawać neosurrealistę...(np. krowa z ludzką głową na niebieskiej chmurce nad niebieską planetą uśmiechającą się do widza szerokimi zębiskami, ehhh... głupotki).
niedziela, 11 marzec, 2007
jestem, jestem, przepraszam
miałem w tym tygodniu dużo pracy
nowy czytelniku (już nie wiem, pod którym postem o mnie pytałeś) - jutro postaram się odpowiedzieć :)
pozdr
K
PS. Tak czytam te komentarze dot. Sasnala... I nie wiem, co napisać. Że jest najistotniejszym malarzem, ostatniej dekady, a kto tego nie widzi, ten nie wie co to malarstwo? ;-)
niedziela, 11 marzec, 2007
Nie wiesz co napisać?
To wyluzuj. Jak Sasnal.
niedziela, 11 marzec, 2007
O masz...
poniedziałek, 12 marzec, 2007
Pan wybaczy, ale udam się na spoczynek. Jutro będę myśleć jaśniej i precyzyjniej jak i z chęcią wysłucham Pana ewentualnych odpowiedzi na moje niezadane jeszcze pytania. Życze dobrej nocy.
poniedziałek, 12 marzec, 2007
sasnal jest tak samo genialny jak sonic youth. ogromne możliwości i warsztat dają poczucie pełnego zdystansowania się do wszelkich "obiektywych" wyobrażeń na temat sztuki doskonałej.
dla niektórych już zawsze będzie to gówno nieosiągalne i nie mieszczące się w specyfice własnych intelektualnych prztyczków. podobnie jest z fotografią, można robić gówna irytujące http://www.myspace.com/lystockhausen do tego stopnia, że aż fascynujące w swojej nonszalancji i bezczelności.
poniedziałek, 12 marzec, 2007
No właśnie. Trochę też tak jest z Hendrixem. Każdy może przecież grać zębami na rozstrojonej gitarze. Ważne jest, żeby przebyć pewną drogę, a droga "ku łatwości" może być ciernista.
wtorek, 13 marzec, 2007
Co do "ostatniej dekady"... hmmm, rozumując optyką: teraz i tu, uznane i sławne, lepsze od wszelkiej przeciętności w podobnych nurtach...(niekoniecznie w tej kolejności), całkiem możliwe, że przyjdzie się zgodzić, szanowny Krytykancie ;) Szczęście w tym, że są różne optyki i nurta... ;) i zawsze będą na szczęście, jak w tym sloganie: ilu ludzi, tyle poglądów; na sens malarstwa również, ale widzę że zwiększył się wybór prac Sasnala. Aanonymous plus minus niskończoność, oczekujący z niecieriwością ktytycznych uwag o Twom zdaniu na temat mojego zrozumienia(optyki) malarstwa ;) hihi.
wtorek, 13 marzec, 2007
Jak patrzę na nowy przed ostatni to widzę Chrystusa
środa, 14 marzec, 2007
A ja nagą panią :)
środa, 14 marzec, 2007
Ot Właśnie ;) Anonymous plus minus nieskończoność.
środa, 14 marzec, 2007
To jest dopiero czarodziejstwo jakieś, że identyczne z twórczością znanego malarza malarstwo uchodzi za intrygujące.
Luc Tuymans
piątek, 16 marzec, 2007
ano właśnie
gerhard richter
piątek, 16 marzec, 2007
To już przerabialiśmy, ale byliście blisko sedna. Sasnal to istotnie największy kontynuator tej "linii" - jej kolejne ogniwo. Pozdrawiam.
piątek, 16 marzec, 2007
sasnal =
duzo od warhola
dalej hockney
richter
tuymans
szczypta wroblewskiego
przetrawionego na ladne prace przez Modza a teraz Przybylskiego
czyli jak mowi krytykant Sasnal to geniusz, nic takiego nie bylo, hihi
no a filmow nie komentuje - zawsze kupi jakis znany galerzysta i zacznie handlowac jak filmami warhola i iinych klasykow
piątek, 16 marzec, 2007
Myślałam , że to poważny blog , a to jakiś brudnopis. :)
piątek, 16 marzec, 2007
Acha i przepraszam, że się nie przedstawiłam poprzednio jak mi się wyrwało z tym brudnopisem. Mam na imię Karolinka. Moją uwagę przykół następny obraz, mianowicie trzeci od góry. Przedstawia on tak wiele i nic zarazem. Jestem zachwycona poprostu krótko mówiąc Karolinka
piątek, 16 marzec, 2007
Karolinko miła ;) Każdy blog - w dziale komentarzy... - jest brudnopisem tego, co dana osoba mogła by napisać, mając na to kilka dni...
piątek, 16 marzec, 2007
Nie chcę być upierdliwa i drobiazgowa, ale męczy mnie ten trzeci od góry. Ja wiem, że dosłowność rzeczy czasem zabija dobry obraz, ale właśnie zaczęłam malowć... patrzę i mam podobnie muśnięte płótno... boję się, że popełniłam plagiat... zupełnie niechcący. Jeszcze dodam, że to chyba ze mną jest coś nie w porządku, bo na drugim od góry znowu widzę Chrystusa, a na tym szóstym od góry to właśnie ja Karolinka....teraz wszystko jest jasne...
sobota, 17 marzec, 2007
film osemka lub 16tka są od jakiegos czasu modne bardzo
poprzednie dwie edycje biennale w wenecji byly wrecz zdominowane przez takie prace
sasnal sprytnie zacz rowniez filmowac
kazdy moze filmowac
a uznanego modnego artysty to kazdy prozny kurator, marszand bedzie wszystko lykal
sasnal sprytnie zrezygn z socjolog-spoleczn rysuneczkow w "Przekroju" stał sie lewakiem, ni i teraz tylko "Krytyka polityczna"
modne, trendy ale wszystko jakies plytkie
Gatunkowo do Billa Violi, Gary Hilla, Barneya, a z polskich artystów polecam Gustowską w Poznaniu to ta malarsko-pseudo filmowa tworczosc ma sie nijak
jest tylko trendy
salonkowo warszawkowa
sobota, 17 marzec, 2007
słowa sałata
sałata słowa
sobota, 17 marzec, 2007
Chiba, mowa trawą, trawą mowa? :) Ach nie, jak mogłem być takim zapyziałym tradycjonalistą ;)
poniedziałek, 26 marzec, 2007
8mm rzadzi!!!
środa, 02 maj, 2007
ja natomias wolę obrazy Kozyry??? :-/
ja natomias wolę obrazy Kozyry??? :-/
ja natomias wolę obrazy Kozyry??? :-/
ja natomias wolę obrazy Kozyry??? :-/