Pochwała Akademii

banasiak
/
Wydział malarstwa warszawskiej ASP. Fot. Tymek Borowski.

Spotkałem ostatnio koleżankę, która aktualnie, jak się dowiedziałem, studiuje wideo w Londynie. Podczas krótkiej rozmowy powiedziała mi, że ma kapitalnego, niezwykle otwartego profesora, który zaproponował swoim uczniom, żeby „brali ze sobą kamerę cyfrową wszędzie i kręcili wszystko”. Pytania: „ale po co?, nie zdążyłem już zadać, bo znajoma wysiadła na swoim przystanku. A jednak to przypadkowe spotkanie przypomniało mi, jak bardzo nie doceniamy polskiego szkolnictwa artystycznego. Dlaczego mamy je doceniać? Paradoksalnie dlatego, że jest „złe”.


Egzaminy

Wielokrotnie zastanawiałem się, czy egzaminy na ASP są potrzebne. Oczywiście, mój pogląd zmieniał się z czasem. Kilka lat temu zżymałem się, że malowanie martwych natur i rysowanie modela jest głęboko niezasadne, a na dodatek koszmarnie archaiczne. Po co, myślałem, robić coś, co zupełnie nie przystaje do rzeczywistości. To przecież tylko małpi trening, każdy prędzej czy później się tego nauczy, a potem „i tak będę robić sztukę współczesną”. Formuła egzaminów jawiła mi się czymś niesprawiedliwym i po trosze złośliwym. Ot, okrutny żart. Wiadomo – mało osób dostaje się za pierwszym razem.


Po pewnym czasie problem egzaminów zredukowałem do najistotniejszego w mojej opinii dylematu. Mianowicie – albo jest jakaś selekcja, albo nie ma żadnej. W tym wypadku nie może być półśrodków, bo każdy wybór będzie równie „niesprawiedliwy”. Więc albo jest tak, jak teraz (teczka, model, martwa natura i rozmowa), albo jakoś inaczej (powiedzmy: pejzaż, film i egzamin z filozofii) – albo ASP przyjmuje wszystkich. Jeszcze kilka lat temu sądziłem oczywiście, że trzecie rozwiązanie jest najlepsze. No bo „jakim prawem” ktoś – bezduszna instytucja! – ma oceniać, ważyć talenty, a co istotniejsze – aspiracje. I to jeszcze w tak bezsensowny sposób…


Dziś widzę to zupełnie inaczej. Wydaje się, że słabość polskiej Akademii jest jej (nieuświadomioną przez nią samą) siłą. Prawdopodobnie już niedługo, więc tym bardziej warto napisać – dlaczego.


Droga

Wydział malarstwa warszawskiej ASP. Fot. Tymek Borowski.
Wydział malarstwa warszawskiej ASP. Fot. Tymek Borowski.

W przywoływanej wielokrotnie metaforze Jacques Lacan stwierdza, że „jeśli Boga nie ma, wszystko jest zabronione” (odwracając tym samym słynny bon mot Dostojewskiego). Aby lepiej wytłumaczyć ten paradoks, przywołajmy zgrabną anegdotę Slavoja Žižka o dziecku, które nie chce iść w niedzielę do babci. Niegdyś (wcale niedawno) większość „staroświeckich” rodziców zaciągnęłaby je tam „bez gadania” (albo z). Dziś rodzic „szanuje wolę dziecka” i pozwala mu zostać w domu. Jednak dziecko, powiada Žižek, jest bardziej pokrzywdzone w tym drugim wypadku, bowiem to właśnie „ponowoczesny” rodzic odbiera mu prawo do buntu. Gdyby bowiem było „zmuszone” iść do babci, przeklinałoby rodziców „w myślach”, a w konsekwencji pozostało niezależne. Dokładnie tak samo jest z polskimi ASP.


Po egzaminach student przydzielany jest (odgórnie) do jednej z dwóch pracowni (w każdej około piętnastu osób). Dzięki temu ma rok na zorientowanie się „co dalej”: rozeznanie w sytuacji na uczelni, a w konsekwencji zdecydowanie jakiego profesora wybrać w dalszym toku studiów. I ten pierwszy rok jest niesłychanie ważny – to moment pierwszego buntu, choćby przeciwko rysowaniu aktu, który trzeba wałkować, podczas gdy tak niedawno poczuło się ulgę po zdanych egzaminach. Albo odwrotnie – jest to moment pierwszego zachwytu tradycyjnymi technikami i klasycznymi malarskimi przedstawieniami.


W ten sposób część osób, która sztukę utożsamia głównie z malarstwem Jana Cybisa (nic im nie ujmując) w sposób naturalny trafia do zachowawczych pracowni. Jako drugą – konieczną – specjalizację wybiera np. tkaninę, co pozwala zdobyć pewne wymierne umiejętności (co oczywiście nie jest tu regułą). W tej grupie za sztukę uznawana jest właściwie każda manualna maestria (np. scenka rodzajowa perfekcyjnie odmalowana w jakiejś manierze – kapistycznej, hiperrealistycznej czy à la Freud), zaś na tak zwaną „sztukę współczesną” patrzy się z pogardą pomieszaną z wyższością (co działa również w drugą stronę). Inna, statystycznie mniejsza część studentów, wybiera pracownie bardziej progresywne. Natomiast kilku maruderów i tak nie wie, co ze sobą począć, więc ASP jest dla nich idealną „poczekalnią” – choć potem tak zwane „życie” spada na nich z nieopisanym impetem…


Jeszcze niedawno wspomniana proporcja wynosiła w najlepszym razie 25 do 75 – na korzyść studentów „zachowawczych”. Ostatnio, wraz z boomem na sztukę współczesną, te dwie siły zaczynają się równoważyć, a zapewne niebawem proporcje się odwrócą. Czy jednak w społeczeństwie przybyło w ostatnich latach zdolnych artystów, czy też osoby, które bezrefleksyjnie wykorzystywały schematy np. malarstwa akademickiego, teraz będą robić to samo z tak zwanymi „nowymi mediami” lub estetyką malarstwa najnowszego (tacy absolwenci już zresztą robią „karierę”, uznani z automatu za „nowoczesnych”, a więc godnych uwagi)? Wydaje się, że to drugie. Jeśli bowiem za sztukę uznać to, co dany artysta powie, że jest sztuką, wówczas również „tradycyjni” staną się artystami. Dokładnie jak w wypadku egzaminów, występuje tu zasada „albo – albo”.


Powróćmy do naszego studenta. Otóż niezależnie od tego, do której pracowni trafi, musi on przebyć jakąś drogę – w ścisłym znaczeniu tego słowa intelektualną. Musi wysilić się, skonfrontować kilka stanowisk, obalić konkretne „pewniki” („akademickie” lub „nowoczesne”), wejrzeć w siebie i ustalić, do której pracowni mu najbliżej – i tak dalej. Co i raz napotyka przy tym na przeszkody, które musi obejść, a w każdym razie jakoś się do nich ustosunkować. Wydaje się, że podobnie jest z polskim informatykami, sytuującymi się bodaj w pierwszej światowej trójce. Dlaczego są tak dobrzy? Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że nie jest to żaden „narodowy talent”, a wynik niedoboru – sprzętu, oprogramowania, profesjonalizacji tego „sektora”, specjalistycznej literatury i tak dalej. Polscy informatycy musieli „dłubać” sami, organizować się i wymyślać błyskotliwe rozwiązania w odgórnie (niemal systemowo) narzuconych im granicach. Tym samym znajdywali rozwiązania, o których inni nawet by nie pomyśleli – bo i po co? Tu znowu na myśl przychodzi Lacan – i student polskiej ASP, który w skutek pewnych ograniczeń ma możliwość wyboru, a więc zachowania wewnętrznej niezależności.


Siła absurdu

W Polsce student mierzy się z absurdem. Chodzi na przymusowe zajęcia, na przykład na tak zwane „struktury wizualne”, na których wycina z czarnego i białego kartonu sylwety przedmiotów bądź zwierząt. Robi to kilka razy, bo zawsze jest krzywo, niechlujnie, a przede wszystkim występuje zbyt mały kontrast płaszczyzn. Oczywiście co semestr zadania się zmieniają. Te akurat zajęcia trwają trzy lata, więc jeśli ktoś dostał się na ASP niekoniecznie zaraz po maturze (a takich nie brakuje), to wygląda to tak, że dorośli ludzie siedzą w ławkach i w najlepsze produkują wycinanki. I tak co roku, od dekad… Zresztą w magazynach pracowni nadal – przynajmniej w Warszawie – trzymane są prace studentów sprzed kilkudziesięciu lat, w tym obecnych profesorów. Prace jak każde inne.


Student chodzi więc na te zajęcia i przeklina je w myślach – ale jakoś zachowuje pogodę ducha, a nadto kombinuje: a może by to przekroczyć, a może klej Vicol przyda się do czegoś innego, jakby to wykorzystać, w gruncie rzeczy dany materiał nie jest zły sam w sobie… Natomiast osoby, które wybrały pracownie bardziej konserwatywne są niezwykle rade, że wyszła im piękna wycinanka, skomplikowana struktura, której ułożenie (sklejenie, zespawanie, zszycie) wymagało dużo pracy i zaangażowania – i bardzo dobrze!


Takie kurioza nie tylko wyzwalają kreatywność zarówno u studentów „konserwatywnych”, jak i „nowoczesnych” (choć w inny sposób). Stają się także naturalnym „sitem”, jednym z owych punktów, które napotyka na swej drodze student, i do których musi się ustosunkować. To także praktyczny sposób na potwierdzenie wcześniejszych wyborów. Polska akademia jest dobra, bo jest zła.


Nowocześni wbrew woli

Wydział malarstwa warszawskiej ASP. Fot. Tymek Borowski.

Wydaje się, że założenie odwrotne brzmi mniej więcej tak: sztuki, a więc i jej "nauki", w tym egzaminów, nie można poddawać ocenie. Wszak każdy ma „potencjał kreacyjny”, więc po co go blokować. Oczywiście – po nic. Tyle, że „potencjał kreacyjny” to nie sztuka i dobrze go wykorzystać do czegoś bardziej praktycznego, niż wymyślanie nikomu niepotrzebnych (i jałowych intelektualnie) „projektów” (ale także obrazów, instalacji, interwencji, rzeźb…). Oczywiście w skutek mody na sztukę współczesną nikt, kto maluje tradycyjne martwe natury nie będzie uznany za „artystę” – będzie nim raczej ten, który „wychodzi z kamerą w miasto”. I to jest kompletnie alogiczne – obie te aktywności tak samo „rozwijają”, są tak samo "twórcze". Jednak obecnie sztuka to jedna wielka obietnica bez pokrycia plus kilka pytań bez odpowiedzi. Dwa najpopularniejsze: dlaczego ci najlepsi są najlepsi – wygrywają rankingi, mają dobrą prasę i wystawy w prestiżowych instytucjach? Oraz – dlaczego zarabiają krocie?


Jeśli założymy, że nie istnieje coś takiego jak „nowoczesne medium”, a tylko nowoczesne (nowatorskie) go wykorzystanie, uznać też musimy, że wtórny akt narysowany węglem nie różni się jakościowo od wtórnej instalacji, interwencji czy wtórnej sztuki procesualnej. Jakże dobrze widać to w wypadku tych twórców, których nobilituje się (np. co najmniej neutralną recenzją) za to tylko, że wymyślili „koncept”, a nie tylko namalowali kwiatki w manierze Nachta. Pozostaje jednak pytanie – co dalej? Co, kiedy minie klika miesięcy, a daną osobą nie zainteresuje się nikt „z zewnątrz” – poza właścicielem jednej z miliona galeryjek handlujących „sztuką współczesną” (w najlepszym razie)? Ilu jest takich rozbitków, których mamiono koncepcją równości w talentach?


Kiedy na Akademię przyjmuje się wszystkich i kiedy nie istnieją żadne kryteria – wówczas „Boga nie ma i wszystko jest zabronione”. Z drugiej strony 98% studentów „progresywnych” i tak nie zrobi „kariery”, jednak siłą rzeczy wyniesie wielorakie doświadczenie wykraczające poza partycypację w globalnej, amorficznej „przestrzeni wolnej kreacji”. Tak więc zarówno egzaminy, jak i kuriozalnie abstrakcyjne zajęcia służą temu, by niepokorni okrzepli, a ci bardziej zachowawczy skanalizowali swoje zdolności w stronę bardziej praktycznego zajęcia (nawet, a może przede wszystkim wówczas, gdy myślą, że to sztuka). Zresztą ostatecznie prawdziwemu artyście urzędowy świstek nie jest do niczego potrzebny… Zaś ci, którzy naprawdę będą chcieli się dostać – dostaną się.



YPA

Wydział malarstwa warszawskiej ASP. Fot. Tymek Borowski.

Paweł Leszkowicz ukuł onegdaj nieco ironiczną frazę „Young Polish Artists” – oczywiście w odniesieniu do YBA. Ironiczną, a jednak ten fenomen istnieje. Pozostaje zapytać, ilu z wybitnych polskich artystów urodzonych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych studiowało na ASP. Można chyba przyjąć, że niemal wszyscy – i jakoś nie zabiło to w nich kreatywności. Paweł Althamer przekroczył sztampę rzeźby zapewne także dlatego, że otaczała go rzeźbiarska siermięga. Podobnie jest z Grupą Ładnie, której nazwa wzięła się wszak od ulubionego sformułowania pewnego profesora, który podczas korekty mówił „Ładnie, ładnie”. Przykłady można mnożyć.


Oczywiście summa summarum liczy się tylko talent, który eksploduje zawsze i wszędzie. Jednak polska Akademia nie daje obietnic bez pokrycia, a to już bardzo dużo. To znaczy – jeszcze nie daje. Procent wybitnie zdolnych w każdym fachu zawsze jest nikły w stosunku do ogółu, więc jeśli pracownie „unowocześnią się”, nie przybędzie wybitnych artystów, a tylko artystów rozczarowanych – i złorzeczących na rynek, na krytykę, na art world.


Ostatecznie dobrych artystów zawsze będzie tylu samo – niewielu. Za to „nieartystów” przeważających w każdej szkole artystycznej lepiej nie mamić karierą Hirsta, czy nawet, powiedzmy, Tima Eitela – bo i tak nigdy jej nie zaznają. Wszak lepiej malować zachowawcze martwe natury, mieć co jakiś czas wystawy w galeriach, o których istnieniu nawet nie wiemy, zajmować się nadto czymś jeszcze (np. prowadzić herbaciarnię) – niż tkwić wśród setek podobnych sobie nieudanych „artystów współczesnych”. I każdego dnia odczuwać gigantyczne ciśnienie kariery (co ważne, rozumianej raczej jako uznanie, niż wysokie zarobki) w bezkresnym uniwersum sztuki współczesnej. Bezkresnym, a więc takim, w którym „wszystko jest zabronione”.

Komentarze (90)

HIPOPOTAM

tekst fajny, bo piszesz to o czym wszyscy świadomi studeńci malarstwa wiedza, ale poza nimi jakoś nikt tego głośno nie mówi.

Co prawda raczej powinieneś zmienić tytuł na pochwała Wydziału Malarstwa (no i może rzeźby), chociaż jeśli Akademia nazywasz tzw "wydziały czystej sztuki", a wydziały projektowe wkładasz do innej przegródki to pewnie jest ok.

Krytykant

dzięki :)

tak, wzornictwo etc wkładam do innej przegródki, choć tam tez oczywiście moga poajwić się osoby, które przekroczą swoją dyscyplinę itp.

pozdr

K

Anonimowy

Zgadzam sie. Ograniczenia motywuja kreatywnosc. Podobna jest nawet sytuacja jesli chodzi o nauczanie historii sztuki na asp w pl. Na zachodzie kladzie sie nacisk na wspolczesne problemy sztuki, na mojej uczelni w uk nie ma historii sztuki, sa tylko do wyboru wyklady zwiazane z nowoczesnoscia z aluzjami do przeszlosci. studenci wiedza jakie problemy sa na topie teraz, ale nie maja zadnej bazy jesli chodzi o historie. Czytaja derride, zizka itd ale nie wiedza co to bauhaus:). Zaczynam rozumiec dlaczego sztuka na zachodzie zaczyna wygladac tak jak wyglada. U nas, chociaz historia sztuki jest siermiezna ze slajdami i kolokwiam, to ludzie sie tym interesuja gadaja o tym. I moze wlasnie takie nauczanie historii sztuki - linearne, od jaskini do teraz jest kozystne. Jesli chodzi o nauke techniki jest chyba podobnie, na zachodzie - rob co chcesz, w pl trzeba posiadac jakos technike zeby sie dopiero dostac, potem czywiscie magluje sie te same zadania jak studenci w latach 60tych albo wczesniej. Kazdy typ ma swoje plusy i minusy, ale i tak najbardziej liczy sie srodowisko, ludzie.

Krytykant

tak, zgadzam się, historia sztuki na ASP to przede wszystkim obszar "prwatnego" "odkrywania" pewnych zjawisk, estetyk czy jakichkolwiek "osobistych" płaszczyzn, inspiracji. w przeciwnym razie sztuka staje się dośc toporną ilustrację poszcz. teorii...

Anonimowy

w takim razie jak uczyc malarstwa i rysunku dzis?

pamietajac o ograniczeniach i przymusie kazdej szkoly

co z klasycznymi tematami np akt i martwa natura

mysla glownie o pierwszych latach studiow

bo wprowadzac 1 rok od 1 zajec w "awangarde" czy transgresje tez pewnie nie najlepsze by to bylo....

Krytykant

nie da się "nauczyc" rysunku i malarstwa. na szczęście.

a na płaszczyznie instytucjonalnej z kilku powodow - patrz wyzej - zachowac status quo

ratz

tekst w sumie oczywisty , nie ma o co się sprzeczac.......

tylko to uczenie linearne to taki modernistyzcny wygłup jak ze szkoly podstawowej.to model miniony.nie mozna poswiecac tyle czasu na piramidy i gotyk ..ci ludzie pozniej niewiedza czym jesc to co jest dookola dlatego wola isc na impresjonistow niz creammastera...program poprostu powinien byc ulozony tak zeby niebyc ignorantem przeszlosci ale tez terazniejszosci

m

wiadomo, że program nie jest idealny, ale wybierając pomiędzy wschodem a zachodem wybieram wschód.

te pierwsze lata na asp to czas kiedy możana podjac jakąś decyzje, a nie odrazu

od pierwszego dnia jesteś artystą.

fakt to co sie robi na początku wydaje się byc bezsensu, ale sądzę że dzieki temu mamy czas na zrozumienie czym jest sztuka, każdy dochodzi do tego indywidualnie, niektórzy nigdy do tego niedochodzą, ale systemie zachodnim tym bardziej by tego niezrozumieli. Jak sam niezrozumiesz czym jest sztuka to ci i najbardziej nowoczesny prof tego niewytlumaczy.

ratz

dziwne to co piszesz Panie m

niemam takiego przekonania zeby na wschodzie

byla taka przestrzen do rozumienia sztuki a na zachodzie mniej..zalezy jeszcze jakiej sztuki i co wlasciwie ten termin znaczy dla Ciebie

ja niemam przekonania ze Althamer wiecej wie o sztuce od Tuymansa albo Sasnal od Stelarca

im bardziej na wschod tym wiecej sie wie o sztuce?

zreszta na takim wschodzie to my niejestesmy,bez przesady

dziwne podejscie wogole zeby wiedziec co jest sztuka?

co to jest Sztuka?prosze o wytlumaczenie?

pozdrawiam natchnionych przez sztukę studentow Asp-to wazny moment dla was zebyscie w te dyskusje sie wlaczyli

Skończona artystka

Włączamy się. Co do tekstu- PRAWDA. Co do akademii- za dużo na gotyk i barok, za mało na to, co teraz, ale ostatecznie, więcej satysfakcji jak się samemu do tego dociera. A jeśli chodzi o "nauczanie" malarstwa czy rysunku to najlepsze doświadczenia mam z tymi profesorami, którzy spełniają się i odnajdują tu i teraz. Pozdrawiam tych, co się o nas martwią ;)

Anonimowa

Hmmm, bardzo ciekawy tekst - temat rzeka.

Miałam okazję studiować na asp i w Polsce i za granicą, gdzie przyjmowano na uczelnię wszystkich - dopiero później był odsiew. Odpadali ci, którzy za mało pracowali. Przyznam szczerze, że większość z tych ludzi, która zostawała to była intelektualna miazga. Nie w tym sensie, że byli głupi albo niezdolni, ale odkrywali dla siebie wiedzę i umiejęjętności, które w Polsce właściwie trzeba już posiadać zdając na akademię. No coż, ja, powiem skromnie, przeciętna studentka polskiej asp - byłam tam gwiazdą :-) I okazuje się, że mimo tego, że ludzie zdobywają tam świetne rzemiosło (duży nasisk stawia się na solidne, czyste i staranne wykonanie), to w większości przypadków po studiach nawet nie pracują w swoim zawodzie.

Uważam, że do zajmowania się sztuką trzeba mieć solidne postawy, a tworzene później czegoś dobrego i tak wymaga przekroczenia tzw. akademizmu. Nie ma to znaczenia, czy ktoś znajdzie swoją drogę na piątym roku i wessie go FGF (raczej marne szanse), czy zrobi coś dobrego po 10 latach, czy robi wystawy dla znajomych w jednej z miliona anonimowych galerii. Jeśli ma ciśnienie i talent, a nie tylko chęć zdobycia uznania, to nic mu nie zaszkodzi - nawet asp.

Anonimowy

tak, Asp jest potrzebna , wazna i w stosunku do innych panstw dajmynato Uni mimo zasciankowosci uczy duzo

ale to dziwne ze w ostatecznym rozrachunku w polsce tych dobrych artystow-

wliczajac w Asp nie tylko wydzial malarstwa i rzezby -jest niewielu

wiec przygotowanie przygotowaniem ,studia studiami

a i tak słaba grafike mamy, , slabe rzezby, projketowanie raczkuje etc etc

odkrywanie na wlasna reke??ja sie czulem jak glupek jezdzac na poczatku wlasnej drogi po swiecie,znajac sztuke zachodu z gazet a bedac przywiazanym do tradycji Cybisa Nowsielskiego i  Kobro

a, no i tylko jak ktos nie trafi po skonczonej ASP do FGF to pozniej okazuje sie ze zycie go prostuje i po 2-5 latach zapomina o czasach studeckich, i robi w wazywniaku bo z czegos trzeba zyc

Anonimowa

No to gratuluję orientacji w bieżącej polskiej sztuce... Jeśli chodzi o grafików np. to w finale każdego międzynarodowego konkursu graficznego jest ich co najmniej kilku, nie mówiąc już o tym, że wielu z nich otrzymuje najwyższe nagrody. To takie banalne ogólniki....

Jeżeli cokolwiek szwankuje w Polskiej sztuce to brak działań wspierających absolwentów asp. Nie ma prawdziwych grantów na realizację projektów, kuratorzy państwowych instytucji działają bardzo zachowawczo i, na wszelki wypadek, pokazują tych, którzy i tak już są znani. Dobrze, że przynajmniej rozwija się prywatna inicjatywa, ale na taki ogromny kraj to i tak kropla w morzu.

Żadna z Polskich uczelni, no, może z wyjątkiem warszawskiej, nie promuje swoich absolwentów w żaden sposób.

Krytykant

ratz, skończona artystka:

pewnie, mogłoby być więcej najnowszych rzeczy - aczkowleik w wawie nie jest tak źle. niemnie i tak wszystko ukpeuje sie "samo" - kto ma ciśnienie, drąży od 1-2 roku. kto nie - ten nigdy nie zacznie. no i wazne by nie wylac dziecka z kąpielą.

Anonimowy i -a:

Wydziały typu design to jednak osobna bajka. Tam "rozprężenie" nie jest (chyba?) możliwe - przynajmniej w tym stopniu, co na malarstwie... ;-)

nie wiem jednak dokładnie jak to jest, więc się nie wypowiadam.

natomaist co do "wspierania absolwentów" - alez po co? oni się świetnie sami wspierają, debiutują na 4-tym roku, galerie ich chłoną... wiedzą juz jak "grać", sa swiadomi (az za bardzo...). więc to zalezy tylko od ich potrzeb i inwencji (co najwyżej poza dużymi miastami jest mniej galerii - no to trzeba wsiąśc w pociąg i pojechac gdzie indziej...). po co stawiać między absolwentem a galeriami instytucję? granty, podania... podczas, gdy wystarczy udac się z pracami, portfolio, a nawet projektem danej realizacji.

pozdr

k

Anonimowy

Taaak? To proszę podać mi 5 nazwisk 20-latków (czyli 1-2 rok studiów), którzy od razu wiedzieli gdzie cisnąć...

A potem proszę o podanie instrukcji autopromocji absolwenta asp.

Krytykant

a ja proszę o nieuzywanie argumentów ad absurdum...

no i gdzie pisałem o 1-2 roku - o 4-tym, tak. i kto powiedział, że student 1-2 roku ma 20 lat? na ASP gama wieku jest niezwykle szeroka. innymi słowy, wszystko zalezy od konkretnego przypadku, ale na podstawie "dowdów", które są mi - i kazdemu z nas - dostepne (doswiadczenie, rozmowy, opinie innych) moge stwierdzic, ze studenci ostatnich lat ASP nie mają kłopotów z inwencja odnośnie wlasnej kariery.

a "instrukcję autopromocji" podałem wpoprzednim komentatrzu. z pewnością nie jest nią irytyacja.

pozdrawiam!

K

Anonimowy

A ja mam właśnie przeciwne wrażenie. To właśnie na ostatnich latach studiów dopada ludzi świadomość, że zaraz zamknie się ochronny parasol akademii i trzeba coś będzie ze sobą zrobić. I, mimo, że w tych 30% przypadków robią naprawdę świetne i przemyślane dyplomy, to i tak słuch o nich ginie.

Skończona artystka

30% ? Fajnie, a gdzie?

Zastanawiam się jeszcze czy to jest do końca tak, jak pisze Krytykant, że studenci dobrze wiedzą jak uprawiać autopromocje itd. Z jednej strony, jak mają napór na malowanie i interesują się tym, co się dzieje w sztuce i na rynku, to oczywiście będą próbowali jakoś tą wiedzę wykorzystać i często, słusznie czy niesłusznie, ktośtam się nimi zainteresuje. A z drugiej strony malarze są od malowania a nie od menadżerowania. Myślę że nie byłoby źle gdyby kuratorzy bywali na takich dyplomach czy po prostu interesowali się tym co się na akademii dzieje i to nie tylko tej w Warszawie. Smutny przykład- konkurs Gepperta.

Krytykant

tak, 30% "przemyślanych" dyplomów to strasznie dużo... przy bodaj 7 asp w Polsce daje to rocznie ponad 60 dobrych dyplomów z jednego tylko wydziału (30% z 30 osób na roku daje mniej więcej 9).

co do "autopromocji". alez ci, ktorym ZALEZY na młodych artstach są na dyplomach. prosze zerknąć na strony poszcz. galerii. a ze instytucje publiczne nie wymagaja tego od swoich pracowników (bo i po co?) - a, to moze jedna z przyczyn, dla których nie sa one w formie niemieckich placówek publicznych...

Anonimowy

a ja nie wątpie że te dyplomy sa bardzo przemyślane. nawet za bardzo ;)

Anonimowy

No tak 30% to dużo. Może po prostu studiowałem na świetnej uczelni. Pan Kuba to rzeczywiście nie ma pojęcia o tym, czy studenci potrafią się promowac. Może przy okazji następnych wywiadów będzie zadawał takie pytania artystom, którzy ten etap mają już za sobą?

Skończona artystka

hmm, no to albo bardzo starają się być incognito, albo na południu Polski nie ma takich, którym zależy. Nie wierzę, żeby na innych akademiach był lepszy poziom, czy ciekawsi studenci. Wydaje mi się że 2-3 dobre dyplomy to już jest sukces. Poza tym, niestety, ale istnieje wyraźny podział na stolicę i resztę Polski. Żeby móc zacząć w ogóle mysleć o czymś na kształt życia z malarstwa, trzeba pokazać prace w Warszawie, najlepiej w kilku, a przynajmniej w jednej, znanej galerii. Dla przykładu podam statystyki z 2006 roku z Obiegu w dziale recenzje: 49 imprez z Warszawy, 8 z Krakowa, pozostałe, duże miasta podobnie, albo jeszcze gorzej; 2007: 32 z Warszawy, 17 z Poznania, 12 z Krakowa i mniej. I kilkanaście galerii. Racja, nikt nie ma obowiązku pilnować, czy na własnym, a już w ogóle, cudzym podwórku wykluwa się jakiś talent. Tylko myślałam, że to o wiele bardziej interesujące zajęcie od zajmowania się już odkrytymi. Chodzi o asekurację?

Jeśli ktoś chciałby się zainteresować dyplomem na prowincji, stawiam bilet i spanie.

Krytykant

Nie no, trochę pojęcia mam. Ale nie będe się kłócił. W każdym razie zapominamy chyba o profesorach. Oni naprawdę znają galerzystów, kuratorów, dziennikarzy, etc. I polecają zdolnych studentów. No i nie róbmy z malarza człwoieka, która "ma malowac", a nie umie iśc z portfolio do galerii... Z tego, co wiem, Sasnal tak właśnei trafił do FGF (ale jego osbiście nie pytałem, fakt).

Anonimowy

Od razu widać, że pan Kuba studiował w Warszawie. W Katowicach nigdy nie słyszałem, żeby jakiś profesor promował swojego studenta/tkę.

Krytykant

Naprawdę? Trudno w to uwierzyc, ale z drugiej strony...

no i prosze pamiętać o byłych studentach - znanych artystach - oni tez często pojawiają się na wystawach koncoworocznych...

Skończona artystka

Nie polecają. No ale nie ma dramatu. Na mojej uczelni nie mamy parasola ochronnego. Na dzień dobry mamy wprawkę do życia ;) Jest OK. Dzięki Aninimowy.

A co do byłych artystów, to, przepraszam, że się tak wyrażę, ale zdjęcie sobie co najwyżej mogę zrobić. Przecież nie zostanie moim kumplem od zaraz i nie zacznie dbać o moje interesy. W imię czego?

Krytykant

A kto mówi o kumplowaniu. Na wystawie oglada się rpace, a nie szuka kumpli. W imię czego (może polecic kogoś swojemu galerzyscie, bo o to mi chodziło)?

Ot, żeby pomóc, bo się spodobało. Bezinteresownie. Jak ktoś jest spełniony, to zwykle nie ma takich dylematów - po co?...

rat

okey.nie wspomne zatem o osobach ktore nieskonczyly Asp :-)

przeciez jej nieukonczenie badz ukonczenie czegokolwiek innego utrudnia albo wrecz uniemozliwia dalsze poczynania tworcze na polu instytucjo-galeryjnym..cale szczescie powoli zmienia sie sytuacja ze ktos patrzy w papierzyska a nie na prace..mamy kilka takich wyjatkow chlubnych ze i tak mozna..

a,no i warto jak widac pisac kto z jakiego miasta jest bo to troche zmienia perspektywe

skończona artystka

To bardzo ładne. Rzeczywiście, tak powinno być. Szkoda, że nie znamy faktów.

Anonimowa

Zgadzam się z którymś tam anonimowym. Jeśli ktoś poważnie myśli o karierze w dzidzinie sztuki, a jest dobry, raczej niech nie wybiera Katowic. To bardzo hermetyczne, lokalne środowisko, a jeśli któryś z profesorów kogoś promuje to raczej siebie, albo ewentualnie swojego asystenta, z którym wypił morze wódki.

Anonimowy

problem morza wódki wydaje się problemem ogólnokrajowym. to bardzo smutne

Anonimowy

To już przesada. Ciekawe ile osób myśli poważnie o robieniu kariery, zdając na ASP? Mogą myśleć poważnie o malarstwie, a wtedy nie jest istotne gdzie studiujesz tylko jak. Szereg osób z rozpędu po liceum plastycznym ląduje na akademii, ale część na pewno wybiera się tam z tzw. powołania. Teorie w stylu chcesz być artystą, jedź do wawy, nieźle obrazują świadomość zainteresowanej części społeczeństwa. To, że się ignoruje Katowice, bo lokalnie, bo hermetycznie, nie znaczy że nikogo interesującego tam nie ma. Jak je odlokalnić i odhermetyzować, skoro omija się je bokiem? Czy jedyne wyjście to inicjatywa instytucji? Zamknięte koło.

Anonimowa

Nie twierdzę, że Katowice to zła uczelnia. Wręcz przeciwnie-poziom warsztatowy i dydaktyczny jest tam bardzo wysoki, wymiana myśli też. Jednak w sztuce to nie wystarczy, bo żeby się przebić trzeba mieć oprócz tych wybitnych umiejtności, pomysłów i uporu, jeszcze kontakty. Inaczej traktuje się kogoś o kimś ktoś np. z prfesorów powie: "Znam go/ją od 4 lat. Zrobił/a taki dyplom i wartą na nią/jego zwrócić uwagę". A Katowice omija się bokiem na ich własne życzenie. Profesorom wydaje się taka sytuacja odpowiadać, w końcu oni już swoje wyżyny osiągnęli.

Anonimowa

Aha i nasuwa mi się jeszcze taka rzecz. Ktoś by mógł pomyśleć, że jeśli ktoś jest dobry, to i tak sobie poradzi.

Otóż wcale nie koniecznie, bo jeśli nie ma okazji skonfrontować się z publicznością, zostać skrytykowanym, ocenionym, kupionym albo nie, to nigdy nie będzie miał szans rozwoju i utknie w którymś momencie swojej drogi, upierając się przy pomysłach, które niekoniecznie są szczytem jego możliwości.

A jeśli ktoś jest słaby to tych pomysłów i tak mu w końcu braknie, i jego "kariera" umrze śmiercią naturalną.

Anonimowość w cenie

a nowy obieg taki ładny i mądry, gratulujemy!

Anonimowy

"ktoś np. z prfesorów powie: "Znam go/ją od 4 lat. Zrobił/a taki dyplom i wartą na nią/jego zwrócić uwagę"."

- zależy który z profesorów. myślę że rekomendacja niektórych z którymi miałem do czynienia raczej zraziłaby i przeraziła kuratora/galerzystę ;)

Anonimowy

Temat - rarytas. Pamiętam wydział rzeźby w Poznaniu - zardzewiałe gwoździe kawałki szkła i gipsu w glinie. Student z tzw. "wymiany", który w swojej zachodniej instytucji używał mięciutkiej glinki pakowanej w cegiełki i owijanej w papier nawet nie chciał tego dotykać. Potrzeba znajdywania na podłodze materiałów takich jak gwoździe, kawałki drutu i drewna zrobiła z nas istnych Mc Gyverów.

Ostatecznie

Ostatecznie wszystko okazuje się byc konsekwencją talentu, wytrwałości, szczęścia i uroku osobistego. Akademia zaś jest potrzebna jak wojsko. Zrobi z ciebie kobietę/meżczyznę. Jednego wzmocni drugiemu wybije z głowy sztukę. No i git. Jakieś kryteria muszą być. Ale jak komuś NAPRAWDĘ zależy i NAPRAWDĘ będzie się starał to na pewno sie uda....akurat. Wielu z tzw. profesorów na ASP nie ma kwalifikacji do pracy z ludzmi, wynika to z formatu tych państwa który jest raczej do dosyć... kameralnego odbioru... Akademia jest jednym z bardziej zdradliwych miejsc, które trzeba z siebie strząsnąć niczym: "zaległy kurz" -jak głoszą słowa piosenki. Na koniec wypada stwierdzić, że jest doświadczeniem koniecznym, którego konsekwencji nie należy jednak przeceniać.

KUKU!

Mój rodzaj sztuki wymaga interwencji Site Specific w galerii - sali - pomieszczeniu. Wystaw i okazji ostatnio nie ma, więc już nie pracuję nad moją sztuką. NIe rozwijam się. Jeśli chciałbym kogoś przekonać do mojego projektu , musiałbym pokazać szereg moich nowych i ekscytujących projektów, które wykonałem w rozmaitych przestrzeniach, ale nie mogę, bo ostatnio nie miałem okazji, aby pracować nad tego typu projektami ponieważ dawno nie miałem udostępnionej przestrzeni. Ponieważ dawno nie miałem udostępnionej przestrzeni, zaniedbałem swoje projekty i przestałem się rozwijać. Ponieważ zaniedbalem swoje projekty i przestałem się rozwijać, nie mam nic nikomu do pokazanie. Ponieważ nie mam nic nikomu do pokazania, nie rozwijam swojej sztuki, która wymaga odpowiedniej przestrzeni.

Anonimowy

akademie akademie

sporo o katowicach, chyba faktycznie zapyziale i konserwa

obecnie poznan pewnie najmocniejszy

otwartosc i nowe media

Anonimowy

ku ku dobry wpis dał

Krytykant

rat:

"przeciez jej nieukonczenie badz ukonczenie czegokolwiek innego utrudnia albo wrecz uniemozliwia dalsze poczynania tworcze na polu instytucjo-galeryjnym"

- pierwsze słyszę, żeby galeria, której przeciez zalezy na tym, by miec w "stajni" świetnych twórców, patrzyla na papier i na tej podstawie decydowała - jesli ktoś przyjdzie z portfolio...

anonimowa:

"Jednak w sztuce to nie wystarczy, bo żeby się przebić trzeba mieć oprócz tych wybitnych umiejtności, pomysłów i uporu, jeszcze kontakty"

- takie myslenie to pierwszy krok do klęski...

"Otóż wcale nie koniecznie, bo jeśli nie ma okazji skonfrontować się z publicznością, zostać skrytykowanym, ocenionym, kupionym albo nie, to nigdy nie będzie miał szans rozwoju i utknie w którymś momencie swojej drogi"

- zeby wygrac, trzeba grać

Kuku:

"Mój rodzaj sztuki wymaga interwencji Site Specific w galerii - sali - pomieszczeniu. Wystaw i okazji ostatnio nie ma (...)"

- dlaczego "ostatnio nie ma wystaw i okazji"?

pozdrawiam wszystkich dyskutantó :-)

K

KUKU!

Już spieszę z odpowiedzią na pytanie "dlaczego nie ma wystaw i okazji".

Nie ma wystaw i okazji ponieważ nad niczym nie pracowałem z powodu braku wystaw i okazji. Nie miałem "wystaw i okazji", ergo nad niczym nie pracowałem, ergo nie mam nic do pokazania komuś, kto zgodziłby się pokazać mój projekt, którego nie ma z powodu braku "wystaw i okazji".

Kura czy jajko?

To tak jak z kredytem bankowym. Jeśli nie ma się pieniędzy, można wziąć kretyd z banku. Ażeby wziąć kredyt z banku należy udowodnić, że jest możliwe zwrócenie pieniędzy, a więc trzeba udowodnić, że właściwie mamy pieniędzy na tyle, że jednak może nie trzeba zaciągać kredytu z banku.

Kura czy jajko

albo sytuacja kawalerki do wynajęcia. Ażeby wynająć kawalerkę na tydzień w obcym mieście, należałoby na tydzień wynająć kawalerkę. Na tydzień bo tyle mniej więcej zajmuje odszukanie odpowiedniego pokoju.

Anonimowy

zdaje mi się że to lekka przesada - jezeli artysta tworzący site specyfik przyszedłby do galerii z dokuemtnacją tych prac które kiedyś tam (w przesłości) zdołał pokazać + ŚWIETNYM projektem czegoś nowego... nie przypuszczam żeby były jakieś problemy z wystawą. Wiadomo ze jest wiele pozaartystycznych czynników które współdecydują o ścieżce kariery, ale nie popadajmy w paranoję. Galeriom raczej zależy na tym, żeby pozyskać artystów, i to dobrych, bo jeżeli ich pozyskają, to zarobią na nich masę hajsu ;) Przypuszczam ze poza Warszawą rzeczywiście może być ciężej, ale to nie problem braku promocji ze strony akademii tylko braku galerii, rynku itd - wiadomo.

Anonimowy

wystaw w prywatnych galeriach mozna nie miec nie tylko bo sztuka nieciekawa ale i dlatego, ze artysta ma opinie konfliktowego, histerycznego, nielojalnego itd. - sa tacy ktorych sciezka "kariery" wiedzie przez 10 galerii - bo w kazdej im cos nie gralo i w koncu galerie maja dosc, nawet jak sztuka fajna.

Anonimowy

Wątpie czy to prawda, opinie konfliktowych albo (i) nielojalnych ma książek, pawlak, matecki, kowalski, okrasko, kozak - a wystaw sporo.

Anonimowa

No to ja proponuje stworzyć bazę galerii/kuratorów/galerzystów zainteresowanych nieznanymi jeszcze artystami, gotowymi na oglądanie kilku/kilkunastu propozycji dziennie i odpowiadaniu na wszystkie maile? Tzn. jeśli kogoś nie chcą - to dlaczego? Może ten ktoś będzie mógł coś zmienić, ulepszyć, przemyśleć bez wpadania we frustrację i szukania teorii o układach? Panie Kubo?

Krytykant

Powiem tak: ja tego narzekania zupenie nie pojmuje. Jak galeria nie bedzi echciała - to nie... Jej prawo. Wtedy trzeba iśc do drugiej, do trzeciej i do piętnastej. samo sie nie zrobi. chyba ze stworzyc instytucje, gdzie kazdy moze zrealizaowac "projekt"...

ostatnio moj kolega, V rok ASP WWA, zadzwonil do jednej z dwóch najwazniejszych warszawskich publicznych placowek i poprosil b.istotnego kuratora (w publicznych instytucjach pracuja ludzie! oni tam siedza! mozna sie udac lub zadzwonić!). pogadał, spotkał się. pełna zyczliwośc owego kuratora. wczesniej nie widzieli sie na oczy. moze bedzie robic dyplom w owej instytucji. Ot, cała tajemnica.

To tak ku pokrzepieniu serc.

Anonimowa

Serio? Wie Pan co, Panie Kubo, że w poniedziałek tak właśnie zrobię. Wyciągnę te wszystkie moje świetne projekty z szuflady i zacznę działać. Najpierw wszystkich, którzy mi przychodzą do głowy obdzwonię. Tym, którzy się zgodzą wyślę wstępne maile z pomysłai i szkicami. Potem wezmę urlop w warzywniaku i wezmę się do roboty. I zobaczymy. Pozdrawiam!

Anonimowy

No i proszę. Powodzenia!

Była prostytutka

A mnie się już chce wymiotować. Mam serdecznie dosyć łażenia i mizdrzenia się, i to do ludzi którzy o sztuce mają - delikatnie rzecz ujmując - błędne wyobrażenie. A jak się już zgodzą na zbiorówę, to się spodziewają, że będę płakał ze szczęścia jak Miss Polonia. Poza tym nie mam już czasu na strategie. Trzeba tworzyć. Życie jest krtótkie.

Foka

Szanowny Krytykancie,

Zarzuty moje do artykułu znasz nawet bez ich wypowiedzenia przeze mnie. Całość ujęta z perspektywy studenta, a Akademia to jednak instytucja, która prowadzi działalnośc dydaktyczna na większej liczbie płaszczyzn niż kształcenie studentów i tam jest gniazdo problemów. Kręcenie lodów zamiast rzetelnej służby wziętej z umiłowania sztuki, ujmując sprawę po krótce. I to wszystko wiadomo na czyj koszt.

szary

dokładnie... student jest jedynie dodatkiem, cyferką do oblicznia stawki etatu. a reszta to tzw. "kariera naukowa" kolejne stopnie doktorskie robione niekiedy w kilka miesięcy (ekstremalne ale prawdziwe przypadki), nie ma to nic wspólnego z doktoratem naukowym choć pewno na uniwersytetach też nie jest najlepiej. To prawda są ludzie, którzy mają coś cennego do zaproponowania ale... umówmy się że w znakomitej mniejszości.

pozdrawiam

Krzysztof Furtas

Witam.

Byłbym ostrożny w wychwalaniu, nędzy polskiej edukacji artystycznej.

Otóż widzę jak moi rówieśnicy studenci, otrzymując tak prymitywnego

przeciwnika(system edukacji), owszem buntują się,(ta inteligentniejsza część),

ale jest to walka kosztem, zniżenia się do poziomu przeciwnika.

Widzę ogromne uwikłanie,ograniczenie, siłą napędową takiego

buntu jest ubóstwo, tymczasem wolę sztukę,która nie jest uwikłana, rodzi się

z bogactwa i wolności,, Powstaje ,,gdy jest na wozie, a nie pod nim”

jak mawiał Schopenhauer. Szczerze wątpię, że ciemiężenie,bieda, i ograniczenia

to najbardziej odpowiednia gleba dla młodych artystów.

Pozdrawiam

Krzysztof Furtas

II rok ASP Wrocław

(obecnie studia zawieszone)

czarna

potwornosc. brrrrr. i to wszystko dla śtuki?

;)

Krytykant

kurczę, faktycznie skanujesz... ;-)

aha: tak - to dla sztuki

k

,,je prends mon bien,ou je le trouve"

Molier

pozdrawiam

robert kuta

im większy bunt , tym więksi wyrastają artyści. Pan Krytykant powinien to skądś znać. pozdrawiam www.robertkuta.blogspot.com

tez studiuje (za I razem sie dostałem) i wcale nie mówię że mi się udało. jestem bardzo dobry, więc się dostałem. chcoiaż mój plan przebiegu mojej fascynującej kariery powstał w II klasie LP, wiem co chcę osiągnac, jestem bezczelny, pewny siebie, i USŁYSZYCIE O MNIE NIEBAWEM!!!!!!!

robert kuta

a Krytykan jeszcze poświęci mojej twórczośći a przedewszystkim osobie kilka felitonów/esejów. jak Pan chce materiały to podeślę. pozdrawiam. www.robertkuta.blogspot.com

kf

Część. Chyba za dużo nasłuchałeś się Rahima Blacka, on też twierdził, że jest najciekawszym

młodym artystą, że jest najlepszy i tego typu dyrdymały...

Krakowska szkoła nieciekawego lansu.

pozdrawiam

Anonimowy

ale bida, rk. a masz jakies inne foty? chcesz zostac dodą? rahim blak miewal tez czasem jakies przeblyski. jesli zalezalo ci tylko na sklonieniu ludzi zeby weszli na twojego bloga- udalo sie! gratuluje, teraz wiemy jak wygladasz

robert kuta

ła ha ha ha. zastanawia mnie fakt dlaczego ludzie interesujący się sztuką, tak powierzchownie ją oceniają, porównóją, to tu przykład artysty który już coś podobnego zrobił, to tu zarzut że się coś kopiuje. czy w PL nie ma pytam nie ma LUDZI którzy myslą troche mniej stereotypowo? to takie śmieszne, ta polska zaściankowość w myśleniu o czymkolwiek. no bo po co sie wysilać. jesteście żenujący. podpisujecie sie jako anonimowy. nie macie odwagi. boicie sie czego? że macie własne zdanie.

robie to co chcę. nie atakuję świata bielizną czy jej brakiem. no chyba że niechcący. w sztuce przeciez chodzi o to, że artyście wolno robić wszystko, czego tylko zapragnie. a prawdziwe gwiazdy wiedzą, jak siać postrach , czyż nie, moi mili?????????

www.robertkuta.blogspot.com

robert kuta

ła ha ha ha. zastanawia mnie fakt dlaczego ludzie interesujący się sztuką, tak powierzchownie ją oceniają, porównóją, to tu przykład artysty który już coś podobnego zrobił, to tu zarzut że się coś kopiuje. czy w PL nie ma pytam nie ma LUDZI którzy myslą troche mniej stereotypowo? to takie śmieszne, ta polska zaściankowość w myśleniu o czymkolwiek. no bo po co sie wysilać. jesteście żenujący. podpisujecie sie jako anonimowy. nie macie odwagi. boicie sie czego? że macie własne zdanie.

robie to co chcę. nie atakuję świata bielizną czy jej brakiem. no chyba że niechcący. w sztuce przeciez chodzi o to, że artyście wolno robić wszystko, czego tylko zapragnie. a prawdziwe gwiazdy wiedzą, jak siać postrach , czyż nie, moi mili?????????

www.robertkuta.blogspot.com

robert kuta

"porównóją" dobre, chyba za bardzo lubię multiplikacje. dobre!

this

e

robert kutas.

wack faggot

ctrlz

mimo selekcji na akademię trafiają kiepscy artyści.

prawda robert?

ctrlz

kuta. twoje prace sa najgorsze na wystawie semestralnej... jestes najgorszy na roku!!!

Krtydewiant

Też byłem na ASp ale się wymiksowałem. Byłem za slaby.Pozdr.

robert kuta

o nie! a ja myślałem że jestem najnudniejszym studentem na całej ASP. czy jestem dostatecznie nudny??? och muszę się bardziej postarać...

ctrlz - cieszy mnie fakt że robisz mi darmową reklamę.

buźka ;)

Anonimowy

psi kuta psi kuta psi kuta

reklama reklama reklama

wack wack wack

suck suck suck

psi kuta psi kuta psi kuta

reklama reklama reklama

wack wack wack

suck suck suck

psi kuta psi kuta psi kuta

reklama reklama reklama

wack wack wack

suck suck suck

psi kuta psi kuta psi kuta

reklama reklama reklama

wack wack wack

suck suck suck

Anonimowy

robert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert kutarobert

robert kuta

no jak zwykle.

gdziekolwiek bym sie nie pojawil, odrazu wzbudzam OGROMNE ZAINTERESOWANIE i EMOCJE!!!!!!!! dobre dzieci ,bardzo dobre...... tak trzymac!!!!!!!!! pozdrawia was , WASZ MISTRZ!!!!!!!!!! blogoslwie.

sorry

może ktoś zaczął by to moderować, bo już człowiekowi nie chce sie tu powoli wchodzić..

Krytykant

Spokojnie, trzymam rękę na pulsie... :)

Sam kiedyś informowałem o nowych wpisach na swoim blogu na forum Obiegu... Więc jeśłi R.Kuta stwierdził, że jego strategia jest skuteczna i dzięki niej wzbudzi zainteresowanie (a nie irytację - jak wyżej) swoją radosną twórczością - proszę bardzo.

Zawsze może Pan/i otworzyć nowy wątek, a inni Panu/i odpowiedzieć.

nie widze powodu, by się tym przejmować.

pozdrawiam

K

sorry

w sumie to racja!

robert kuta

zgadzam sie Panie Kubo jeśli moja osoba jest interesująca a twórczość niebanalna czemu by kasowac wpisy działajace na korzysc dobrej sztuki

robert kuta

ciekawe, ktory z nas jest teraz prawdziwy?

nie wazne. prawda zawsze wyjdzie na jaw. predzej czy pozniej.

tak czy owak zapraszam wszystkich , razem z panem krytykantem na strone www.robertkuta.blogspot.com

swiadomosc - to podstwawa!

to pisal prawdziwy/sztuczny robert kuta

robert kuta

a niedlugo na wystawe do krakowa.

robert kuta

nie dlugo ruszam z nowym projktem do ktorego zapraszam wszem i wobec

młodych zdolnych i zdesperowanych artystów z całej polski

projekt bedzie realizowany z grubszą kasą Uni Eu wiec wyciagajcie co macie z szuflad desperaci,tematem bedzie polski korzen Andey Warhola

wszystko na mojej stronie niebawem ,goraco polecam

pozdrawiam z szacuneczkiem

jedyny prawdziwy

robert nierobert

robert kuta & andy warhol

tak KUTA jest genialny! ;)

real R.K>

Kolejne uderzenie Robertiańskiego Renesansu:

http://www.robertkuta.zafriko.pl/

Sw. Mikolaj

Wiesz Robert czasem jak ktos nie ma nic sensownego do powiedzenia a chce sciagnac na siebie uwage to krzyczy bez ladu i skladu - daj sobie czasem na wstrzymanie i zrob cos swojego a nie powielaj (czesto juz powielone) pomysly innych .Bo to co robisz to nie jest nawet szokujace- to jest po prostu nudne...

robert kuta

jestem żałosny przyznaje się,ale co z tego. nic. mam do tego prawo.

każdy prawdziwy artysta ma do tego prawo. A moje inteligentne manipulowanie ludzmi doprowadzi do tego,że to że nie mam nic specjalnego do powiedzenia,

nie bedzie miało znaczenia,zejdzie na trzeci plan,bedzie licza się tylko

moja postać,moja twarz,to że mówie,nie to co mówie.to moja strategia,która

z pewnością doprowadzi do sukcesu.

pozdrawiam

www.robertkutas.blogspot.com

P.

ej stary ja Cie prosze. robert kuta - nie wiem skąd wziałeś te swoje dupne slogany. Szit emitujesz. tak racjonalnie nie jestes zadnym najwiekszym artysta polskim młodym współczesnym, patrzac na to co robisz,

chyba że

1. twoj stary jest gdzieś rektorem ASP albo inną grubą rybą

2. jesteś wylansowanym gejem i znasz radziszewskiego albo jakiś twój partner jest znanym kuratorem lub dyrektorem galerii

3. masz kupe kasy na wlasna promocje. tak 1 mln zl.

Gdyby te twoje twory miały jakiś modus, styl, sznyt, charakter a nie jakies zabawy w fotoszopie bez sensu. gdyby wykazywały cokolwiek! A wogóle to Warhol nie miał żadnych polskich korzeni, nic a nic. jego ojciec pochodzil ze Słowacji, a właściwie był Łemkiem (bodajże greko-katolickim). zero polskości.

Emigruj lepiej na deviantart albo majspejsa i nie męcz buły. To że sam się jakoś nazwiesz to twoja sprawa, twój problem. i już tyle razy ktoś robił coś takiego, że naprawde nic ciekawego nie zyskasz tym sposobem. Pop-art zdechł, pop-kultura też zdechła. Przenieś się w czasie z tym staroświeckim podejściem do auto-promocji

robert kuta

och. oczywiście.

że nie

BSA

Kuta ciekawi mnie twoja licencja na oprogramowanie Jack Sparrow????

e

ja wiem już R.Kuta to słynny Luntek

Anonimowy

beka