O języku, raz jeszcze

Banasiak
/
DAN PERJOVSCHI, FRAGMENT REALIZACJI PRZY WEJŚCIU NA WYSTAWĘ DO ARSENAŁU, WENECJA, 2007.

Właściwie moja odpowiedź na tekst Izabeli Kowalczyk mogłaby ograniczyć się do podania definicji utworu literackiego zwanego felietonem - bo mój poprzedni tekścik nie znalazł się w niniejszej rubryce przypadkowo. Rzecz w tym, że wpis Kowalczyk to dla mnie zrządzenie losu - nie mógłbym bowiem wyobrazić sobie pełniejszej egzemplifikacji tez, które postawiłem w poprzednim felietonie. Autorka Ciała i władzy pisze, że sztuka jest zależna od „języka, którym jest opisywana". Zgadzam się - zapośredniczenie w języku istotnie bywa dojmująco silne. I właśnie pod tym kątem chciałbym spojrzeć na wypowiedzi autorki Strasznej sztuki, zaznaczając wszelako, że o ile uprzednio pozwoliłem sobie na nieco lżejszy ton, teraz postaram się już zachować należytą powagę, a rubrykę Felietony zasilam „ze względów technicznych" (kolejka do Tekstów jest długa, a odpowiedź pilna).


Czytaj dalej na stronach Obieg.pl.